Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Żołnierze z Dęblina na szczycie Europy. Uczcili Święto Wojska Polskiego (ZDJĘCIA)

Paweł Żurek
kpr. pchor. Marcin Helak
Bez aparatury tlenowej, za to.. w mundurach wspinali się na Mont Blanc trzej dęblińscy podchorążowie. Żołnierze zorganizowali wyprawę z okazji święta Wojska Polskiego.

Najwyższy szczyt Austrii i Europy zdobyli po czterech dniach wspinaczki. Wchodzili tam w mundurach, bo jak mówią, są żołnierzami zawsze, także w trakcie wakacji i urlopu . Mowa o trzech podchorążych z Akademickiego Klubu Husar działającego przy WSOSP, którzy z okazji przypadającego na 15 sierpnia święta wszystkich żołnierzy postanowili zdobyć szczyt Europy.

W wyprawie wzięli udział kpr. pchor. Marcin Helak i podchorążowie: Michał Tomczak i Karol Lewandowski. -Od Mont Blanc zaczęła się moja przygoda ze wspinaczką. Po tej wyprawie przyszła ochota na coś więcej, więc zacząłem jeździć w góry wysokie – tłumaczy kpr. Helak, który najwyższy szczyt Europy zdobył już raz, sześć lat temu.

Skąd jednak wziął się pomysł, by w podróż wybrać się nie w stroju cywilnym, a wojskowym?
- Mieliśmy możliwość pokazania naszej uczelni na zewnątrz. Ludzie zwracali uwagę na mundury i naszywkę z logo uczelni, zadawali pytania, rozmawiali z nami, robili sobie zdjęcia, interesowali się kim jesteśmy. Mówiliśmy wtedy, gdzie studiujemy, oraz, że wspinamy się z okazji Święta wszystkich żołnierzy. Pozytywnie reagowali zarówno Polacy, jak i ludzie zza granicy – tłumaczy kpr. Marcin Helak.

Do warunków, które panują na dużych wysokościach podchorążych miała przyzwyczaić wspinaczka na szczyt Grossglockner – najwyższą górę Austrii. Alpiniści rozpoczęli podejście w miejscowości Kals, skąd weszli na wysokość 2800 m.n.p.m. Po krótki odpoczynku zaatakowali szczyt (3798 m.n.p.m.)

Na dwa etapy podchorążowie podzielili też wspinaczkę na Mont Blanc.- Na wysokości 3-4 tysięcy metrów ciśnienie się zmienia, a tlenu jest mało. Wysokość ma ogromny wpływ na samopoczucie i wydolność, i jest to czynnik indywidualny. Wspinaczkę rozpoczynaliśmy od wysokości 2300 metrów. Na wysokości 3815 metrów zatrzymaliśmy się w schronisku Goûter. Pokonaliśmy tego dnia ponad półtora kilometra przewyższeń. O 2 w nocy wstaliśmy, zjedliśmy śniadanie i przygotowywaliśmy się do wyjścia. Opuściliśmy schronisko o 4 w nocy. – opisuje kpr. pchor.. Marcin Helak.

-To był bardzo intensywny czas. Szliśmy granią, aż do wejścia na lodowiec. To był środek nocy, dookoła jest ciemno, drogę oświetlały nam czołówki. Lodowiec przeszliśmy po dwóch godzinach, chociaż czas minął nam błyskawicznie. Dzięki zdobyciu Grossglocknera mieliśmy świetną aklimatyzację. Dzięki temu na Mont Blanc mogliśmy pozwolić sobie na większe tempo. Na lodowcu o tej porze roku tworzą się szczeliny. Dlatego też szliśmy połączeni liną, aby w razie nieszczęśliwego wypadku można było sobie pomóc na wzajem w wydostaniu się z takich szczelin. Jedną z takich szczelin musieliśmy pokonać już pod samym szczytem.– dodaje wspinacz.

Około godziny 6:30 rano podchorążowie doszli do schronu Vallot (4362 m.n.p.m.), który znajduje się prawie 500 m pod szczytem. - Tam zrobiliśmy półgodzinną przerwę na odpoczynek i ogrzanie się. Szczyt udało się zdobyć o 8:40. Na szczycie w górach wysokich zmienia się perspektywa. Widok rozciąga się na dziesiątki, setki kilometrów. Człowiek czuje się mały, a widoki, zwłaszcza przy takiej pogodzie, są oszałamiające - opisuje kpr. Helak.

Po powrocie podchorążowie nie planują długiego wypoczynku. Przygotowują się już do walki o brązową Wojskową Odznakę Górską 21 Brygady Strzelców Podhalańskich.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pulawy.naszemiasto.pl Nasze Miasto