30-latek zaginął dwa dni przed wypadkiem. - Rodzina zgłosiła, że wyszedł z domu, wsiadł na rower i odjechał w nieznanym kierunku - informuje Edyta Krystkowiak z hrubieszowskiej policji.
W środę (23 sierpnia) mężczyzna zginął w wypadku na trasie Lublin - Warszawa. 30-latek rozpędzonym autem wjechał w betonową barierkę. Siła uderzenia była tak duża, że zarówno samochód jak i bariera zostały poważnie uszkodzone. Policjanci podejrzewali, że kierowca chciał popełnić samobójstwo.
- Dementuję, że to było samobójstwo - mówi Katarzyna Abramowicz-Piłat z Prokuratury Rejonowej w Puławach. I dodaje, że tego typu przypuszczenia były przedwczesne. Z ustaleń śledczych wynika, że kierowca rozpędzonym autem wyprzedzał autobus, obił się o barierkę i dachował. - Czekamy na wyniki sekcji zwłok. Będziemy też sprawdzać w jakim stanie technicznym było auto przed wypadkiem - mówi prokurator.
Na razie wiadomo, że toyota, którą jechał 30-latek nie należała do niego. Śledczy przyznają, że auto było kradzione. - W tej chwili wyjaśniamy tę kwestię - zaznacza Krystkowiak.
Śledztwo w sprawie wypadku trwa. Prokurator przyznaje jednak, że w tym momencie najbardziej prawdopodobny wydaje się scenariusz w którym postępowanie zostanie wkrótce umorzone. Z dotychczasowych ustaleń nie wynika bowiem, by do zdarzenia przyczyniły się inne osoby niż kierowca.
Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?