- 8 lat temu kupiłam działkę i od samego początku dokarmiam koty bo one tam były od samego początku istnienia działek czyli blisko 30 lat. Problem zaczął się jakieś 2 miesiące temu, jeden z moich sąsiadów rozpoczął "wycieczki" do zarządu działek skarżąc, że koty zanieczyszczają działki, niszczą warzywa i owoce. Obecny zarząd działek jest negatywnie nastawiony do tych zwierząt i próbuje robić wszystko, żeby się ich pozbyć przymykając oko na pewne działania - wyjaśnia Barbara Molenda, działkowiec i członek Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami.
Zdarzenia jakie mają miejsce na działkach, momentami są wręcz nie do pomyślenia.
- Od pewnego czasu słychać na działce strzały z wiatrówki. To jest swoista nowość, do tej pory zdarzało się dorzucanie tłuczonego szkła do karmy albo różnego rodzaju trutek. Kończy się to tym, że znajdujemy zdechłe jeże, zdechłe kuny, bo na ogródki zaglądają też inne dzikie zwierzęta poza kotami. My wiemy kto to robi, ale nie będziemy operować nazwiskami. Coś takiego robił jeden z moich sąsiadów do tego stopnia, że oparło się to nawet o rozmowę z dzielnicowym. Próbuje się nas również straszyć, bo np. znajdujemy zakopane do połowy sztywne koty - wyjaśnia działkowiczka Anna Filipowska.
Przedstawiciele zarządu nie chcieli rozmawiać na ten temat z mediami, o zdanie zapytaliśmy wiceprezydenta Puław, który spotkał się we wtorek z obiema stronami konfliktu.
- Nieporozumienie polega na tym, że zarząd niewłaściwie podchodzi do tego tematu uważając, że przyczyną tego problemu są ludzi, którzy zanęcają koty do przyjścia na działki. Mi się wydaje, że one tam po prostu są, a skoro są to jest obowiązek ich dokarmiania, regulowany przez przepisy. Pewną uciążliwość zwierzęta mogą stanowić dla działkowców, przedstawiciele zarządu działek podnosili argumenty dotyczące przenoszenia pasożytów bądź jakichś chorób. Natomiast nie potrafili wskazać sposobu rozwiązania tego problemu, który byłby akceptowalny z pozycji prawno etycznych - wyjaśnia Grzegorz Nakonieczny, wiceprezydent Puław.
Urząd miasta planuje kolejne spotkanie działkowców m.in.: z lekarzem weterynarii, który wyjaśni ewentualne wątpliwości związane z niebezpieczeństwem grożącym ze strony kotów.
My zapytaliśmy, jednego z puławskich weterynarzy, czy koty mogą być zagrożeniem dla człowieka.
- Koty są nieodłącznie związane z naszym środowiskiem i społeczeństwem. W sporadycznych sytuacjach mogą przenosić choroby, które są zagrożeniem dla ludzi ale ma to miejsce bardzo rzadko. Kot, który nie ma bezpośredniego kontaktu z ludźmi nie jest dla człowieka żadnym zagrożeniem. Zdrowe koty, które mają opiekę ze strony mieszkańców są jak najbardziej pożądane, oczywiście w takich ilościach w jakich społeczeństwo jest im w stanie pomóc i się nimi zaopiekować - tłumaczy Stanisław Gajda, lekarz weterynarii.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?