- W tej chwili możemy już mówić o stratach. Mamy stałe opłaty, między innymi za budynki i urządzenia znajdujące się na stoku, a widoków na szybki przypływ pieniędzy nie ma. Tym gorzej, że w okresie świąt i nowego roku Kazimierz Dolny cieszył się zawsze dużym zainteresowaniem, na czym nasz stok również mógł sporo skorzystać - opowiada Marcin Świderski ze Stacji Narciarskiej "Kazimierz".
Nie lepiej jest w Rąblowie. W ubiegłym roku na tamtejszym stoku narciarskim można było szusować na nartach już 30 listopada. Obecne warunki atmosferyczne nie pozwalają nawet na sztuczne dośnieżanie. - Wielkich śnieżyc nie potrzeba, najbardziej pożądane są mrozy, bo wtedy to czego nie dosypie natura można dorzucić sztucznie z armatek. Nie ma też co przesadzać, bo zima w końcu przyjdzie i narciarze też się pojawią. Zima zimie nierówna i trzeba to brać pod uwagę szczególnie, gdy próbuje się "z naturą" interesy robić - tłumaczy Andrzej Kozłowski, właściciel szkółki narciarskiej "Kozlo-Ski".
Jak przyznaje Andrzej Ozga ze stoku w Celejowie, tegoroczna pogoda jest dla niego sporym zaskoczeniem. - Prowadzimy ten interes już kilka ładnych lat i to pierwszy taki sezon z falstartem. Od strony technicznej jesteśmy gotowi do działania, jedyne czego nam potrzeba to stałej temperatury na poziomie około -5 stopni. - mówi.
Ale gospodarze stoków nie zamierzają składać broni, bo jak podkreślają - jedyne co im pozostaje, to czekać cierpliwie i spoglądać w niebo.
Polskie skarby UNESCO: Odkryj 5 wyjątkowych miejsc
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?