Puławskie lasy toną w śmieciach. Leśnicy robią porządki

Śmieci zalegają w malowniczym wąwozie przy obwodnicy prowadzącej do Kazimierza Dolnego od strony Nałęczowa i Puław. Widok jest tym bardziej przykry, bo to obszar, na którym rosną częściowo chronione gatunki roślin takie jak przebiśniegi i wawrzynek wilczełyko. Niebawem będzie tu niebiesko od przylaszczek. – Ten kto przyniósł i wyrzucił tu te śmieci nie ma serca ani rozumu –mówi jedna z mieszkanek Bochotnicy. Mimo, że obecnie każda gmina podpisuje z mieszkańcami umowy na odbiór odpadów, to dużo z nich trafia do lasu. –Na terenie Bochotnicy w rejonie obwodnicy mamy jedną hektarową działkę w otulinie murów zamku. Pozostałe lasy to teren prywatny i tam sprzątanie należy do właścicieli terenu. Problem śmieci w lasach należących do nadleśnictwa jest jednak duży- mówi Jerzy Bosiak nadleśniczy z Nadleśnictwa Puławy. Pracownicy Zakładu Usług Leśnych mają pełne ręce roboty.

-Rozmawialiśmy z prezesem Zakładu Usług Komunalnych w Puławach o współpracy. Chodzi o to, aby nasze ZUL mogły od razu po sprzątaniu oddawać zebrane śmieci do ZUK. Będziemy sprzątać las okresowo. Obecnie nie wygląda to najlepiej, śmieci jest dużo - mówi nadleśniczy.

Duże ilości śmieci trafiają także na teren pasów drogowych przy drogach prowadzących przez las. Tu sprzątaniem zajmują się zarządcy drogi. Pracownicy lasów i zarządów dróg sprzątają wielokrotnie w ciągu roku i wykonują tę samą pracę. Najważniejsza jest więc edukacja i zmiana świadomości.

Idąc do lasu na grzyby czy na spacer warto mieć świadomość, że pozostawione przez nas śmieci mogą się rozkładać nawet kilka tysięcy lat. Pusta butelka po napoju prawie nic nie waży w plecaku, ale waży dla środowiska.

–Plastikowe butelki pet rozkładają się od 100 do 1000 lat, papierki po batonikach nawet 450 lat, puszki aluminiowe po napojach około 200 lat. Puszki po konserwach korodują od 10 do 50 lat- mówi Tomasz Wadas prezes Zakładu Usług Komunalnych w Puławach.