Czy Puławom potrzebny jest festiwal Dwa Brzegi?

- Byłem w poniedziałek na projekcji kina offowego i widzów można było policzyć na palcach jednej ręki - mówi Robert Szczepaniak z Puław.

Odpowiedzi na to czemu tak mało Puławian wybiera ofertę festiwalową szukaliśmy u Renaty Siedlaczek, dyrektorki Puławskiego Ośrodka Kultury "Dom Chemika", który od początku zajmuje się organizowaniem festiwalu w naszym mieście.

- Sezon urlopowy na pewno nie sprzyja tej imprezie w Puławach, bo w przeciwieństwie do Kazimierza do nas turyści niestety zaglądają rzadko. Poza tym gdy porównuję warsztaty jazzowe, które są głośne i ściągają ludzi atmosferą, filmy nie mają tej mocy co kiedyś, bo w ostatnich latach publiczność od kina odchodzi. Można kupować lub wypożyczać filmy na dvd i nie jest nam potrzebne wspólne zgromadzenie. Ma to bezpośredni wpływ na to, że liczba widzów jest nadal poniżej naszych oczekiwań - wyjaśnia pani dyrektor

Stworzona specjalnie dla Puław sekcja pt.: "Nieletnie kino" prezentująca film dla dzieci powyżej 11 roku również nie jest bardzo oblegana, w poniedziałek i wtorek sprzedano zaledwie kilkadziesiąt biletów.

- Mimo tego warto stawiać na taką sztukę i na takie obrazy filmowe, które są biegunowo odmienne od papki, którą serwuje nam chociażby telewizja. Sądzę, że ten festiwal jest potrzebny, ale edycja puławska powinna w większym stopniu, zmierzać w stronę odbiorcy z naszego miasta. Jak na razie nie odpowiada on na festiwal zbyt rewelacyjnie, ale może potrzeba czasu żeby widza "wychować", dlatego ja bym się nie poddawała - dodaje Siedlaczek

A jakie jest wasze zdanie czy Dwa Brzegi w Puławach to dobry pomysł? Co chcielibyście zmienić, czego jest za mało, czego za dużo? Komentarze są do waszej dyspozycji, dzielcie się przemyśleniami i pomysłami związanymi z "puławskimi dwoma brzegami"