- Dowiedzieliśmy się z dnia na dzień, że ma być zmniejszona obsada karetek specjalistycznych, ja jestem lekarzem i uważam za duże nieporozumienie zabranie pielęgniarek z tych zespołów i posadzenie za kierownicą niedoświadczonych ratowników medycznych. Zmniejszenie obsady może skutkować tym, że nie wszystkie dotychczasowe procedury będą mogły być wykonane bo po prostu zabraknie rąk do pracy - wyjaśnia jeden z lekarzy pogotowia
Swoich decyzji stara się bronić Jolanta Herda, dyrektor puławskiego szpitala.
- Ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym określa, że w zespołach specjalistycznych powinny pracować co najmniej 3 osoby a w zespołach podstawowych co najmniej 2 osoby. Na dzień dzisiejszy w puławskim szpitalu zarówno w jednych jak i drugich zespołach pracuje po 4 osoby. Moim zdaniem jest to ewenement w skali kraju, bo wszędzie dostosowano się już do przepisów i nie odnotowano z tego względu zmniejszenia bezpieczeństwa zdrowotnego mieszkańców poszczególnych gmin, powiatów i miast. - tłumaczy dyrektor i dodaje: w puławskim szpitalu jest wystarczający potencjał osób, które łącza w sobie funkcję ratownika i kierowcy i myślę, że są one w stanie godnie zastąpić swoich kolegów -
Decyzja jest motywowana względami ekonomicznymi, jednak jak twierdzą lekarze jest to "naciągany" argument.
- Fundusze na pogotowie ratunkowe mają charakter dotacji celowej i nie można ich przerzucić na inne cele, a w momencie gdy środki nie zostaną wykorzystane trzeba je zwrócić - wyjaśnia jeden z pracowników pogotowia
Jedna z pielęgniarek pracujących w pogotowiu zaznaczyła, że zmiany jako takie może i są potrzebne w organizacji pracy pogotowia, ale największym problem, jest styl w jakim jest to przeprowadzane w Puławach
- Informacje, dostaliśmy z dnia na dzień i musimy się szybko zdecydować do końca roku co robić, czy odejść całkiem, czy pozwolić się przenieść. Poza tym, młodych niedoświadczonych ludzi, stawia się pod ścianą i każe siadać za kierownicę pojazdu uprzywilejowanego. Nie znają oni, terenu na którym będą pracować i sami obawiają się o to czy podołają temu zadaniu. Nie wyobrażam sobie również, że ratownik powiedzmy po 40 minutach intensywnej reanimacji wsiada za kierownicę i bezpiecznie dowozi pacjenta do szpitala - tłumaczy pracownica pogotowia, prosząc o anonimowość -
Dyrektor Herda zapewnia, że jej decyzje po pierwsze nie łamią prawa, wręcz przeciwnie są podejmowane w jego ramach, a po drugie pacjenci mogą spać spokojnie bo nie będzie to miało dla nich żadnych negatywnych konsekwencji.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?