Azoty: Związkowcy chcą walczyć o podwyżki

- Dla załogi puławskiego przedsiębiorstwa sytuacja jest oburzająca, ponieważ członkowie zarządu Azotów otrzymują blisko 300% podwyżki, a szeregowi pracownicy nie dostali praktycznie nic. Dlatego postanowiliśmy wystosować nasze żądania - wyjaśnia Sławomir Wręga, przewodniczący ZZPRC w puławskich Azotach.

Związkowcy żądają dla załogi 25% podwyżki, gwarancji zatrudnienia dla pracowników i odrębności puławskiego przedsiębiorstwa oraz zniesienia tzw. umów śmieciowych w miejsce których miałby się pojawić umowy o pracę.

- Jesteśmy na etapie rozmów z pozostałymi organizacjami związkowymi, ponieważ chcemy aby podpisały się pod naszymi postulatami i dzięki temu stworzymy wspólny front w walce o dobro pracowników. Jest to o tyle ważne, że w kraju organizacje związkowe potrafią wspólnie "walczyć" dlatego liczę że i nam się uda - dodaje Wręga.

Co na to przedstawiciele spółki?

- Dopóki oficjalnie nic do nas nie wpłynie to ciężko się do tego odnieść. Poza tym cały czas jesteśmy na etapie negocjowania umowy społecznej od której zależy m.in.: wskaźnik wzrostu wynagrodzenia - tłumaczy Grzegorz Kulik, rzecznik prasowy Azotów.

Rzecznik spółki nie zaprzecza, że zarządu spółki otrzymał podwyżki i tłumaczy to tym, że Grupa Azoty ma swoją politykę płacową, która odzwierciedla kondycję spółki i jej znaczenie na rynku. Dlatego zdecydowano się na wprowadzenie tych rozwiązań również w Puławach, tym bardziej, że Skarb Państwa przestał być większościowym właścicielem spółki i podwyżek nie ogranicza już "ustawa kominowa", która regulowała wynagrodzenia zarządów spółek Skarbu Państwa.

Puławscy związkowcy chcą w przeciągu kilku nadchodzących tygodni przedstawić postulaty zarządowi spółki.