Felieton na weekend

Chmury, deszcz, szarość, wilgoć, chłód - piękna pogoda, czuję się lepiej od samego rana. Sąsiad na schodach urządził sobie legowisko, mijam go, nie minęło go jednak opodatkowanie przez lokalnych pretendentów do tytułu mistrza dołka, bynajmniej nie golfowego, którzy by znaleźć się przez chwilę na szczycie, codziennie zmieniają tabele inwentaryzacyjne w marketach. W przeciwieństwie do rządu, nikt nie chce nic widzieć, to taki nierząd. Zaglądanie do kieszenie podatnika leżącego na schodach, to jedyne podobieństwo z władzą, z tym, że lokalni komornicy są szybsi i skuteczniejsi w działaniu. Pod klatkami trwa wieczna wyprzedaż, wszystko kupisz za połowę ceny, handel kwitnie nawet w zimie, sprzedawcy są ugodowi - dostaniesz wszystko w detalu, a jeśli sam zaczniesz sprzedawać - wystawią ci fakturę.

Pod blokiem znajomy świeci przykładem, jego uliczna prawilność razi po oczach, chociaż wszyscy dookoła obiecali przymknąć powieki. Jego związek rozpoczął się dwa lata temu, złożył przysięgę, złożył sprzęt. W dniu dzisiejszym szuka łopaty, by sprzęt wydobyć z powrotem na powierzchnię. Wraz z nałożeniem obrączki na palec małżonki, jej waga zaczęła rosnąć wprost proporcjonalnie do ciężaru zarzucanych czynów - był niewinny, czuł się oszukany. Nie mają dziecka, więc za moment dziewczyna schudnie, a on w końcu włoży coś do ust - coś bardziej pożywnego, niż puste, wyniszczające słowa, którymi codziennie karmiła go wybranka.

Gram życia na relaksie kosztuje 30 zł, w stosunku do ceny wódki to kwota znacząca. Codzienna symbioza konsumentów ze zbieraczami aluminium zapewnia ład i porządek, drażnią porozrzucane butelki po wódce, jej spożywcy niszczą wszystko, dla ludu są nieekonomiczni, dla rządu jak najbardziej. Z rewolucjonistami rozprawia się miejska arystokracja, rewolucje szkodzą gospodarce. W tym sektorze, Centralne Biuro Śledcze ma większy wpływ na rynek, niż konflikt w Afganistanie - czarne interesy nie znają granic jak czarny afgan. Whisky, cannabis i ananas - jeszcze będzie czas, by odpoczywać. Co chwilę ktoś znajomy wraca z bezpłatnego urlopu, próbuje się odnaleźć, zanim odnajdą go inni. Jeśli zacisnął usta - ma luźną pięść, jeśli język się rozwiązał - ktoś zasznuruje mu usta - butem.

Zanim dojdę do sklepu, życie wielokrotnie zdąży przebiec mi przed oczami. Życie biegnie, ucieka przed policją, walczy samo o siebie. Po twarzach co niektórych widać postęp w kinematografii, u większości to wciąż niemy film. Amfetamina zapewnia szczupłą sylwetkę, sterydy zapewniają status pedagoga. Każdy chce mieć czyste ręce, brudne myśli i kolorowe życie. Rozkręcają legalne interesy jak karuzelę, lecz po rocznej huśtawce żołądek zaczyna podchodzić do gardła, zbiera się na wymioty.

W kraju, gdzie państwo to państwo Kowalscy, stolica jest tam, gdzie są przyjaciele. Osiedlowa globalizacja zbiera swoje żniwa. Aby zebrać plony na brytyjskim gruncie, należy wpierw posadzić drzewko, zasiać ziarno. Na polskim gruncie można posadzić kogoś w więzieniu, podciąć gałąź i karmić owsianką, ale tutaj nawet zwykły chwast wie, gdzie znajdują się jego korzenie – więc nie da się wyrwać.