Autorka opowiedziała nam o tym jak powstały i skąd czerpała inspiracje do opisania losów 35-letniej Marty, głównej bohaterki swojego debiutu.
Skąd pomysł aby się zebrać i napisać książkę, był to impuls czy długi proces twórczy?
Edyta Łysiak: Pierwszy był impuls. Dawno temu bo jesień 2009 roku. Klikałam sobie kiedyś wieczorem na czacie i moi rozmówcy tak mnie rozbawili, że powstała myśl "ojej, jacy oni są śmieszni, w sam raz na powieść". Było to trochę skomplikowane, bowiem z okienek czatowych nie da się kopiować, więc jednocześnie klikałam i robiłam notatki. No i potem długo myślałam, w jaką historię to ubrać, żeby było oryginalnie. I tak przez parę miesięcy pisałam luźne historyjki, jedne krótsze, drugie dłuższe, nie zawsze pamiętałam, do czego chciałam je wykorzystać. Potem złożyłam to w całość, nazwałam bohaterów i zaczęłam poprawiać, bowiem na jednej stronie Marta umiała gotować, na kolejnej już nie. Myliłam imiona bohaterów, ich profesje, upodobania,otoczenie. Teraz już wiem, że tak się nie robi. Trzeba pisać chronologicznie i systematycznie, a nie zrywami.
O czym jest Twoja powieść, to kompletna fikcja czy może czerpiesz trochę z własnego życia?
E.D: Parę historii przeżyłam osobiście, kilku bohaterów mojej powieści istnieje naprawdę, choć nie zawsze mają to samo imię czy płeć. I przyznaję bez bicia, w paru przypadkach nawet imion nie zmieniłam. A tak naprawdę bohaterką powieści jest 35-letnia Marta, która po nieudanej zabawie sylwestrowej postanowiła znaleźć drugą połówkę. Szuka w różnych miejscach, z bardzo różnym skutkiem, chodzi na randki i przy okazji odkrywa,co tak naprawdę najbardziej liczy się w życiu.
Dla kogo jest ta pozycja, czy pisałaś ją z myślą o konkretnym czytelniku czy jest ona dla "każdego"?
E.D :To jest tak naprawdę książka dla każdego, cho została zakwalifikowana do serii "Literatura kobieca". Dla kobiet jak najbardziej i to nie tylko tych samotnych, dla facetów, żeby nie myśleli, że są tacy wspaniali w życiu i bezkarni w sieci, a także dla nastolatek, dla których nie istnieje życie poza internetem. Przez jedną czytelniczkę została nawet nazwana poradnikiem i to dla wszystkich bez względu na wiek i płeć.
Czy w naszym kraju łatwo jest napisać i wydać książkę?
E.D: Napisać łatwo, wydać jak się ma własne pieniądze też, ale sprzedać, to jest dopiero wyzwanie. Naiwnie sądziłam, że pomoże mi moje nazwisko. Nic z tego. Wysyłałam powieść, gdzie tylko się dało, nawet nie miałam pojęcia, że w Polsce jest tyle wydawnictw. Dostałam odpowiedź z jednego "że przeczytali z uwagą, ale nie są zainteresowani". Trochę się tym załamałam, ale koleżanka uświadomiła mi, że ta odpowiedź nadeszła jednak zbyt szybko, żeby się tym tak przejmować. Bo wysłałam ją w środę, a odpowiedź była już w piątek. Jakby nic nie robili, tylko czekali na moją powieść. Po drodze były konkursy, też bez efektów i w końcu Novae Res. Może gdybym powieść wysłała hurtem do wszystkich nie upłynęłoby tyle czasu, ale ja wysyłałam, czekałam miesiąc-dwa i dopiero do kolejnej oficyny.
Czy jest plan na kolejną czy to był tylko epizod, chęć sprawdzenia siebie?
E.D: Powstaje już druga część przygód Marty, mam nadzieję, że równie zabawna, ale jednocześnie zostawiająca coś w czytelniku na dłużej,jakieś dodatkowe wartości, oprócz rozrywki. Mimo iż zarzuca mi się zbyt dużo wulgaryzmów i przygodnego seksu w pierwszej części, będzie bardziej pikantna. Poza tym piszę opowiadania o ludziach ze wsi, bo jednak w takiej tematyce czuję się wyjątkowo dobrze, choć nie umiem posługiwać się gwarą. Piszę też scenariusze filmowe.
Jak czytać kolory szlaków turystycznych?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?