Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Piłkarze ręczni Azotów w tym roku już nie zagrają. W Puławach są rozgoryczeni decyzją ligi

Krzysztof Nowacki
Krzysztof Nowacki
Wtorkowy mecz Azotów Puławy w Gdańsku z Torus Wybrzeżem został odwołany. Powodem jest kwarantanna nałożona na sześciu zawodników z Puław. Podobnej decyzji władze PGNiG Superligi nie podjęły przed piątkowym spotkaniem z Górnikiem Zabrze, w którym osłabiony zespół trenera Larsa Walthera poniósł pierwszą porażkę w sezonie.

Przypomnijmy, że w piątek u jednego z zawodników, który przebywał na zgrupowaniu kadry, stwierdzono pozytywny wynik testu na koronawirusa. Klub przeprowadził testy u wszystkich graczy i trenerów, którzy nie przechodzili jeszcze choroby. U wszystkich wyniki były negatywne, ale Komisarz Ligi nie dopuścił ich do meczu. Warunkowo do prowadzenia zespołu dopuszczony został trener.

- Czuliśmy, jakby wszystko było przeciwko nam – mówił na pomeczowej konferencji prasowej Lars Walther. - Niektórzy zawodnicy nie mogli zagrać. Ja jestem w takiej samej sytuacji, jak oni, ale teraz siedzę z mikrofonem. Jest to zagadką dla mnie, jak to możliwe? – pytał trener.

_„Nikt nie chciał słyszeć o przełożeniu spotkania, mimo iż klub prosił o takie rozwiązanie” _– poinformowały Azoty. Tym sposobem puławianie zagrali z Górnikiem bez sześciu podstawowych zawodników oraz bez sztabu szkoleniowego (wyjątkiem był Lars Walther).

To nie powinno tak wyglądać. Nie mieliśmy jednego trenera na ławce, sześciu zawodników i byliśmy bez fizjoterapeutów – zauważa Dawid Dawydzik. – Ja także nie przechodziłem koronawirusa, miałem wynik negatywny i grałem. Chłopaki mieli negatywny, a nie mogli zagrać. Fizjoterapeutów nie było i jak miałem drobną kontuzję w czasie meczu, to nikt nie udzielił mi pomocy. Z chłopakami sami musieliśmy przygotowywać sobie bidony i „tejpować” się. To nie powinno mieć miejsca przed tak ważnym meczem – podkreśla kołowy Azotów.

Niezadowolenie puławian jest zrozumiałe, ponieważ wcześniej wielokrotnie ich mecze były odwoływane, gdy w zespołach rywali stwierdzano przypadki koronawirusa. Władze ligi odwołały nawet mecz w Głogowie, gdy Azoty już były na miejscu.

W piątek puławianie tak naprawdę mieli tylko dwóch zawodników z pola do zmiany. Większość graczy musiała więc przebywać na parkiecie praktycznie całe spotkanie. - Mamy swoje założenia taktyczne na ten sezon. Mieliśmy dwa wyrównane składy, graliśmy praktycznie po 15 minut i zawsze goniliśmy z każdej piłki – przypomina Dawydzik.

Okrojony skład wpłynął na skuteczność. We wcześniejszych spotkaniach Azoty zdobywały średnio 35 bramek. Tym razem puławianie zdobyli ich tylko 20, o jedną mniej od rywali z Zabrza.

W poniedziałek władze ligi zdecydowały o anulowaniu wtorkowego spotkania Azotów w Gdańsku (zaległego z 8. serii). Tym samym zespół z Puław w tym roku o ligowe punkty już nie zagra, a do odrobienia będzie miał cztery mecze z pierwszej części sezonu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pulawy.naszemiasto.pl Nasze Miasto