Elblążanie wrócili do własnej hali po serii czterech spotkań wyjazdowych, ale powrót okazał się mało przyjemny. – Od początku meczu musimy udowadniać, że jesteśmy zespołem lepszym – zapowiadał przed meczem skrzydłowy Azotów, Adam Skrabania. I tak też puławianie zrobili, rozpoczynając grę od dwóch bramek Krzysztofa Łyżwy.
Rozgrywający Azotów zdobył cztery z sześciu pierwszych bramek swojego zespołu. Gospodarzom udało się wyrównać (5:5 i 6:6), ale po trafieniach Michała Kubisztala i Przemysława Krajewskiego puławianie ponownie wyszli na prowadzenie, którego już nie oddali do końca spotkania.
Dodatkowo w 17. minucie zespół z Elbląga stracił swojego najlepszego strzelca. Mikołaj Kupiec sfaulował Krajewskiego za co sędziowie od razu pokazali mu czerwoną kartkę.
Pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 15:12 dla Azotów, a przypominała pojedynek rzutowy dwóch duetów. W ekipie z Puław 10 bramek rzucili wspólnie Łyżwa i Rafał Przybylski. Natomiast w miejscowej drużynie osiem trafień mieli Marcin Szopa i Bartosz Janiszewski.
Na początku drugiej części goście zdołali powiększyć przewagę. Tym razem do bramki rywala trafiali skrzydłowi – trzy razy Jan Sobol i raz Adam Skrabania. W 37. minucie Azoty wygrywały 19:14.
Gospodarze podjęli jeszcze walki i na niespełna kwadrans przed zakończeniem potyczki przegrywali różnicą tylko trzech bramek. Ale poprawa gry w defensywie pozwoliła Azotom w krótkim czasie powiększyć przewagę do sześciu trafień – 25:19. I była to najwyższa przewaga podopiecznych trenera Marcina Kurowskiego.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?