Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rolnicy przygotowują się do blokady przejść granicznych z Ukrainą. "Uprawiamy pole, nie politykę"

Jakub Sarek
Jakub Sarek
W czwartek (2 lutego) rolnicy ze Stowarzyszenia Oszukana Wieś zablokują przejścia graniczne, m.in. w Hrebennem i Dorohusku.
W czwartek (2 lutego) rolnicy ze Stowarzyszenia Oszukana Wieś zablokują przejścia graniczne, m.in. w Hrebennem i Dorohusku. archiwum
Stowarzyszenie Oszukana Wieś organizuje jutro (2 lutego) blokadę czterech przejść granicznych z Ukrainą (w tym dwóch na terenie woj. lubelskiego). Powód? Spadek cen zbóż, kukurydzy i rzepaku, napływ niekontrolowanej ilości ukraińskiego ziarna do Polski oraz brak właściwej reakcji rządu na aktualną sytuację na rynku. O kwestii importu produktów rolno-spożywczych z Ukrainy debatowali w poniedziałek (30 stycznia) w Brukseli ministrowie rolnictwa państw UE. W spotkaniu uczestniczył wicepremier Henryk Kowalczyk, który zaapelował do Komisji Europejskiej o zintensyfikowanie działań w tej sprawie.

Protesty rozpoczną się w czwartek (2 lutego) o godz. 11. Rolnicy będą blokować przejścia w Dorohusku i Hrebennem (woj. lubelskie), Korczowie oraz Medyce (woj. podkarpackie). Manifestanci zapowiadają również blokadę powstającego w Staszowie (woj. świętokrzyskie) terminalu przeładunkowego Linii Hutniczej Szerokotorowej (LHS). Jak informują organizatorzy, w demonstracjach mają wziąć udział rolnicy z całego kraju. Potrwają one do północy 3 lutego.

Kto stoi za Stowarzyszeniem Oszukana Wieś?

Stowarzyszenie Oszukana Wieś nie figuruje w bazie Krajowego Rejestru Sądowego. Jak tłumaczy Marcin Sobczuk, jeden z koordynatorów protestu w Hrebennem, zrzeszenie powstało z potrzeby chwili, więc nie było czasu na dopełnienie formalności.

Jak ustaliliśmy, motorem napędowym stowarzyszenia Oszukana Wieś jest Zamojskie Towarzystwo Rolnicze. Wiesław Gryn, jeden z jego czołowych działaczy, podkreśla apolityczność organizowanego protestu.

- Uprawiamy pole, nie politykę - zaznacza.

Wtóruje mu Sobczuk, który prezesuje ZTR:

- Nie chcemy ubierać żadnych barw partyjnych. Naszym celem nie jest też zbijanie kapitału politycznego. Skupiamy rolników od pługa, takich, którzy codziennie ciężko pracują.

Czego domagają się protestujący?

Gospodarze nie są zadowoleni z aktualnej sytuacji panującej na rynku zbóż. Ich zdaniem zalewa go niekontrolowana ilość ukraińskiego ziarna słabej jakości. Wpływa to niekorzystnie na działalność polskich rolników, którzy mają problem ze sprzedażą własnych plonów. W ich opinii część polskich gospodarstw może ulec likwidacji. Rolnicy z Zamojskiego Towarzystwa Rolniczego uważają, że, wicepremier i minister rolnictwa i rozwoju wsi, Henryk Kowalczyk, prezentuje niekompletne dane o imporcie zbóż ukraińskich, które obejmują tylko okres do września 2022 r., kiedy sytuacja na rynku była stabilna. Zmieniło się to w następnych miesiącach, gdy do Polski przyjechało więcej ziarna zza wschodniej granicy. Uderzyło to w polskich producentów, którzy przechowywali płody rolne w oczekiwaniu na koniunkturę na rynku. Zamiast owoców ich pracy, magazyny wypełniło tańsze zboże z Ukrainy. W opinii farmerów skala problemu nie jest znana, bo resort rolnictwa nie publikuje danych od października 2022 r., a ziarno techniczne wciąż może przedostawać się do Polski.

Demonstranci przedstawili listę swoich postulatów. Domagają się m.in.

  • wprowadzenia 50-proc. cła na zboże tzw. techniczne lub sprowadzanego w podobnym trybie i wyciągnięcie konsekwencji wobec osób odpowiedzialnych za proceder jego przewozu do Polski
  • dopłat do eksportu zbóż, pszenicy, kukurydzy, aby zwolnić miejsce dla zbóż zebranych podczas tegorocznych żniw
  • uruchomienie skupu interwencyjnego zbóż, kukurydzy i rzepaku dla rolników poprzez magazyny Elewarr
  • Wprowadzenie pełnej kontroli jakościowej i sanitarnej przywożonego z Ukrainy ziarna - zgodnie z wymogami unijnymi

- Dobra jakościowo polska pszenica wyjeżdża z kraju. W to miejsce do polskich młynów trafia zboże z Ukrainy - podkreśla Sobczuk.

Gospodarze zarzucają ministerstwu rolnictwa i rozwoju wsi wprowadzanie w błąd rolników i społeczeństwa odnośnie kontroli napływającego z Ukrainy zboża.

- Obecnie kontrola na granicy polega tylko na sprawdzeniu dokumentacji. Inspekcja weterynaryjna zagląda jedynie pod plandekę auta, a badanie fitosanitarne, o którym mówią rządzący dotyczy tylko ziarna siewnego - piszą w komunikacie przedstawiciele Stowarzyszenia Oszukana Wieś.

Rolnicy na protest zapraszają wicepremiera Kowalczyka. Minister w rozmowie z Radiem Wnet zapowiedział, że na rozmowy z gospodarzami się nie wybiera.

- Mam zwyczaj nie rozmawiać z rolnikami na ulicach, ale zapraszam ich do siebie. Poprzednio też tak było. Rozmowa na ulicy to jest rozmowa pod kamerę, a nie rzeczywiste rozwiązywanie problemów - stwierdził.

O problemie ze zbytem zboża rozmawiano w Brukseli

W poniedziałek (30 stycznia) wicepremier Kowalczyk uczestniczył natomiast w posiedzeniu unijnej rady ds. rolnictwa, gdzie przedstawił problemy związane ze zbytem zboża, na jakie napotykają rolnicy państw sąsiadujących z Ukrainą.

- Chcemy włączyć całą Unię Europejską do pomocy Ukrainie, by łagodzić skutki, jakie ponoszą rolnicy z krajów przygranicznych w związku z importem ukraińskich produktów rolno-spożywczych - deklarował Kowalczyk, cytowany przez PAP.

I dodał, że w założeniu, zboże przywożone z Ukrainy miało trafiać do państw Europy Zachodniej i do Afryki. Wyjaśnił, że część tego zostaje w krajach sąsiadujących.

- Stąd pewne problemy zaczęły się pojawiać wśród rolników, którzy nie mogli swojego zboża sprzedać ze względu na zapełnione magazyny - tłumaczył, cytowany przez PAP.

W rozmowie z Radiem Wnet wiceszef rządu mówił, że w trakcie poniedziałkowego spotkania w Brukseli rozważane były różne rozwiązania: uszczelnienie tranzytu, umożliwienie przewozu ukraińskiego zboża poza kraje sąsiadujące czy uruchomienie rezerwy kryzysowej. Zaznaczył jednocześnie, że Polska jest gotowa zaangażować w pomoc własne środki finansowe, ale skorzystanie z rezerwy uzależnione jest od zgody wszystkich państw członkowskich.

Na antenie rozgłośni Kowalczyk wskazał, że na stole znajdują się aktualnie działania organizacyjne, które zostały już podjęte przez rząd. Wymienił się m.in. dopłaty do przechowania, możliwa pomoc w eksporcie czy eliminację tzw. zboża technicznego.

- Od października ubiegłego roku jest ono całkowicie wykluczone - zaakcentował.

Jak zapowiedział, polskie propozycje zostaną wysłane do Komisji Europejskiej w bieżącym tygodniu.

- Natomiast zgody w tym tygodniu nie należy się spodziewać - przyznał.

Ponadto, szef resortu rolnictwa zwrócił uwagę, że na rynkach światowych odnotowano znaczący spadek cen, a zboże z Ukrainy wpływa regionalnie na sytuację.

- Jedynym problemem, który teraz jest najpoważniejszym, to jest trochę zamrożenie eksportu. Firmy, które skupiły zboże w czasie żniw, teraz mają to zboże z zapasów żniwnych średnio 200-300 zł droższe niż jest cena na giełdach, w portach - zauważył.
- Ten problem trochę zamroził handel zbożem i to chcemy odmrozić - stwierdził.

Jak poinformował Kowalczyk do Polski przyjechało ok. 3 mln ton zbóż z Ukrainy, a wyjechało 8 mln ton.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Rolnicy przygotowują się do blokady przejść granicznych z Ukrainą. "Uprawiamy pole, nie politykę" - Lubelskie Nasze Miasto

Wróć na pulawy.naszemiasto.pl Nasze Miasto