Puławskie schronisko dla zwierząt przy ulicy Dęblińskiej 2 działa od 1998 roku, w 2010 około 160 psów zostało z niego adoptowanych. Ale szaleństwo ostatnich tygodni na wrzucanie do sieci informacji o pobitych, podpalonych i nawet zabitych zwierzętach poza słynnym już "lubię to" niewiele daje w tzw. "realu".
- Nagłego wzrostu popularności schroniska nie zauważyłem. Jeśli chodzi o osoby prywatne, to nic się nie zmienia od lat. Od czasu do czasu ktoś się pojawi i przyniesie worek karmy. Najwięcej pomagają szkoły i Fundacja Viva, która działa w Puławach - tłumaczy Sławomir Leśniak, pracownik schroniska.
Na szczęście do puławskiego schroniska w ostatnim czasie nie trafiają zwierzęta traktowane w bestialski sposób, po których gołym okiem widać, że były bite.
- Czasami trafiają się pieski, które boją się człowieka, uciekają, skamlą, ale widocznych śladów pobicia nie widać. Jedynie po zachowaniu można wnioskować, że coś w jego poprzedni domu było nie tak - dodaje Leśniak.
Czyli może zamiast siedzieć przed komputerem warto zrobić coś więcej, poszukać starych kocy, narzut, pójść do sklepu i kupić worek karmy albo puszki, bo te rzeczy są schronisku najbardziej potrzebne.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?