- Chciałem stanowczo podkreślić, że jak na razie stwierdzone zostały dwa przypadki wirusa u dzików, które padły w powiecie sokólskim. Wszelkie procedury przewidziane w takich przypadkach zadziałały prawidłowo i jeszcze tego samego dnia kiedy znaleziono zwierzęta, puławskie laboratorium miało wyniki próbek, które od nich pobrano - tłumaczył minister Kalemba.
Jak zaznaczył minister, afrykański pomór świń jest wirusem, który przenosi się u świniowatych, ale nie stanowi żadnego zagrożenia dla ludzi.
- Puławski instytut odgrywa bardzo dużą rolę w rozwiązywaniu tego typu problemów jaki powstał w związku z wirusem. Prowadzi pełny monitoring tego, co się dzieje, a także szkoli kadry, aby świadczyć swoje usługi na jak najwyższym poziomie - dodał Kalemba.
W szczegóły prowadzonych badań w Państwowym Instytucie Weterynaryjnym wprowadził prof. Zygmunt Pejsak, kierownik Zakładu Chorób Świń, który kieruje również laboratorium referencyjnym zajmującym się wirusem ASF.
- Przebadaliśmy około 2 tysięcy próbek i na dzień dzisiejszy nie ma żadnych dowód na to, że wirus ASF krąży w populacji naszych dzików i świń domowych. Warto podkreślić, że na podstawie badania przeprowadzonego na próbkach od jednego z padłych dzików stwierdziliśmy obecność wirusa, ale nie stwierdziliśmy obecności przeciwciał. To oznacza, że ten wirus jest bardzo zjadliwy i zakażone nim zwierzęta nie mogą przemieszczać się na duże odległości. Stale monitorujemy sytuację i prowadzimy badania wszystkich padłych dzików w pasie przygranicznym - tłumaczy Pejsak.
Minister Kalemba zapewnił, że są zarezerwowane pieniądze na skup tuczników z terenów zagrożonych pomorem, czyli z województwa lubelskiego, podlaskiego i mazowieckiego. - Są podjęte decyzje, co do "zdejmowania" w tej strefie nadwyżki tuczników, które są gotowe do sprzedaży. Są zabezpieczone na to środki finansowe, uzgodnione między ministrem gospodarki i ministrem finansów - powiedział Kalemba
Podczas konferencji prasowej w puławskim instytucie minister nawiązał również do tematu WWA, czyli wielopierścieniowych węglowodorów aromatycznych, których zbyt duża ilość w mięsie może spowodować problem przy produkcji i sprzedaży wyrobów wędzonych.
- Instytut i laboratorium w Puławach w sumie przeprowadzi około 200 badań monitoringowych związanych z WWA. Zarówno wyniki tych badań jak i prowadzonych przez przedsiębiorców powinniśmy poznać do końca marca i wtedy podejmiemy kolejne kroki - tłumaczy minister.
Dyrektywa unijna, który zacznie obowiązywać od września bieżącego roku zakłada, że w kilogramie wyrobów wędzonych mogą znajdować się maksymalnie 2 mikrogramy WWA.
- Otrzymujemy jasne sygnały, że wędzonki z rynku nie znikną, bo chociażby polska kiełbasa chwalona jest na całym świecie. Ewentualne działania zaradcze będziemy planować po otrzymaniu wyników badań - wyjaśnił minister.
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?