- Myślę, że negatywne skutki pandemii w kulturze będziemy odczuwać jeszcze przez wiele lat – podkreślał Michał Karapuda, dyrektor Wydziału Kultury Urzędu Miasta Lublin. – Sam proces zamrażania, potem odmrażania instytucji kulturalnych jest w tej chwili nieprzewidywalny, bo nie wiemy, co będzie jesienią.
Uczestnicy spotkania szukali jednak pozytywnych aspektów funkcjonowania kultury w tych niecodziennych okolicznościach, z którymi dotychczas nigdy do tej pory nie mieliśmy do czynienia.
- Te wszystkie ograniczenia, odwołane koncerty, spektakle, zamknięte kina, spowodowały, że bardzo szybko różnego rodzaju sztuka pojawiła się na szeroką skalę w sieci – mówił Rafał Koziński, zastępca dyrektora Centrum Kultury w Lublinie. – Większość z tych rzeczy z pewnością nie przetrwa, ale pojawiło się wiele ciekawych i nowatorskich wydarzeń, które będą kontynuowane.
Nasi rozmówcy zgodnie przyznali, że obecna sytuacja związana z pandemią wyzwoliła wśród artystów o wiele większą kreatywność niż przez koronowirusem.
- Nie da się jednak ukryć, że kultura jeszcze nigdy w swojej historii nie stała przed takim wyzwaniem jak obecnie
Zamknięte lub działające w ograniczonym zakresie instytucje kultury odczuły znaczny spadek dochodów – większość od kilkunastu do kilkudziesięciu procent. Są jednak też takie, które w ogóle w tym roku nie działały. To m.in. Lubelska Trasa Podziemna, która powinna rocznie przynosić kilkaset złotych dochodu.
- Musimy przetrwać; w podobnej sytuacji są wszystkie instytucje kultury w województwie – nie ukrywał Andrzej Miskur, kierownik w Oddziale Kultury i Dziedzictwa Narodowego w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Lubelskiego. – Chciałbym jednak podkreślić, że nasze największe muzea przez cały czas funkcjonowały – wprawdzie przez długi czas bez zwiedzających, ale pracownicy w tym czasie zajmowali się chociażby ewidencjonowaniem zbiorów.
Jak się ma nasza kultura?
Mimo finansowych tarapatów, możemy być jednak dumni ze stanu naszej kultury. Mówił o tym m.in. Michał Karapuda. – Spotykam się z ludźmi kultury z różnych miast i mówią wprost, że zazdroszczą Lublinowi takiej oferty imprez i zaangażowania samych mieszkańców – dodał dyrektor. – Budujące jest to, że nawet na małych, dzielnicowych imprezach widać wiele osób, które w nich uczestniczą. Kilkanaście lat temu mieliśmy w Lublinie góra jeden festiwal w miesiącu, dzisiaj – gdyby nie pandemia – tylko we wrześniu byłyby to trzy, cztery duże imprezy z udziałem tysięcy widzów z całego świata. Dzisiaj, mimo tych wszystkich zawirowań śmiało można powiedzieć, że Lublin z sennego, mało atrakcyjnego jeszcze kilkanaście lat temu miasta, stał się znanym i cenionym nie tylko w Polsce, ale i w Europie kulturalnym centrum.
Artyści o kulturze
W debacie wzięli też udział sami artyści: Przemysław Buksiński z Teatru „Poławiacze Pereł” oraz Bogusław Byrski z Teatru Andersena.
- Przeniesienie kultury do internetu nie jest dobre – mówił Przemysław Buksiński. – Kultura, czyli mówić inaczej kontakty interpersonalne znalazły się w „internetowym kotle”. Nikt jednak nie mówi, jak w tym kotle znaleźć coś wartościowego. Bogusław Byrski z kolei uważa, że pieniądze na „robienie” kultury powinny dostawać nie instytucje, a sami artyści. I to oni mają ją tworzyć. Obydwaj artyści byli jednak zgodni, że wykorzystanie internetu dla potrzeb kultury daje szansę mniejszym projektom.
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?