Tablica umieszczona przy Rynku Wielkim w Zamościu wskazywała jednak winnych analfabetyzmu w naszym kraju. Miały to być „haniebna spuścizna rządów kapitalistów i obszarników”. Co ciekawe… na pewno nie wszyscy potrafili zamieszczony na niej napis przeczytać. Bo analfabetów można było spotkać na Zamojszczyźnie jeszcze w latach 80. ub. wieku: nie tylko w małych wioskach, ale także w Zamościu (pewną starszą kobietę, która nie umiała czytać dobrze znał np. autor artykułu).
Analfabetyzm był już jednak wówczas skrzętnie skrywaną tajemnicą.
Nauka w domu
„Urodziłem się we wsi Karczmiska, pow puławski, woj. lubelskie, z matki Antoniny i ojca Wawrzyńca S., dnia 19 marca 1894 r., jako siódmy i ostatni syn” - pisał kowal w gospodarstwie małorolnym w pow. garwolińskim. „Mając lat niespełna cztery matka mi zmarła, później wychowywała mnie macocha. Gdy byłem w wieku szkolnym, latem pasałem bydło, zimą jeden ze starszych braci uczył mnie czytać na elementarzu i trochę pisać, tyle, że mogłem się jako tako podpisać i tyle było mojej nauki”.