Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ostrowski PKS na skraju bankructwa

Ryszard Binczak
Jeśli nie dojdzie do komunalizacji ostrowskiego PKS-u, to przewoźnik prawdopodobnie nie zdoła utrzymać się na rynku. Pracę może stracić cała załoga, ponad 180 osób

W ostrowskim PKS-ie sytuacja jest bardzo napięta. Rada nadzorcza odwołała ze stanowiska prezesa Leonarda Madeyskiego, który złożył w sądzie wniosek o upadłość firmy. W tej sytuacji nie ma mowy o komunalizacji spółki, o którą władze Ostrowa zabiegają od czerwca br., kiedy to radni przyjęli w tej sprawie odpowiednią uchwałę.

– Zdecydowaliśmy się na ten krok, by ratować zatrudnionych w PKS-ie pracowników - mówi Jarosław Urbaniak, prezydent Ostrowa. - A gra toczy się o ponad 180 miejsc pracy.

Komunalizacja, czyli nieodpłatne przejęcie przez miasto od Skarbu Państwa majątku PKS - to jedyna droga, by uratować tę firmę przed bankructwem. Przewoźnik od kilku już lat generuje straty, a część swoich zobowiązań reguluje dzięki wyprzedaży majątku. Firma co prawda posiada ponad 100 autobusów, ale jest to z reguły mocno wyeksploatowany tabor. Mówiąc językiem motoryzacyjnym, PKS jest starą i zdezelowaną syrenką, a dla porównania będący we władaniu miasta Miejski Zakład Komunikacji, to najnowszy mercedes.

- Boję się, że jeśli nie dojdzie do komunalizacji, to za rok, góra dwa firma upadnie i pozostanę bez środków do życia - mówi jeden z pracowników PKS-u.
Zupełnie inaczej na komunalizację patrzą pasażerowie. Wielu obawia się, że gdy dojdzie do przejęcia PKS-u przez miasto, to wzrosną ceny za bilety. - Z rynku zniknie jeden konkurent, więc będzie można windować ceny - mówi Robert Krawczyk, dojeżdżający do pracy do Ostrowa z pobliskiego Raszkowa.
Z chwilą, gdy do sądu wpłynął wniosek o upadłości PKS-u, rozpoczęły się nerwowe rozmowy o przyszłości firmy. Pełniący obowiązki prezesa PKS Marian Torchalski wraz z przedstawicielami związków zawodowych spotkał się z prezydentem Jarosławem Urbaniakiem oraz prezesem spółki Holdikom Dariuszem Kowalskim. Uzgodniono , że jak najszybciej należy wycofać złożony do sądu wniosek o upadłość PKS, gdyż miasto nie może przejąć spółki w upadłości . I jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, taki wniosek został już do sądu złożony.

- Czekamy także na przedstawienie planu restrukturyzacji spółki - mówi prezydent.- Władze przedsiębiorstwa muszą zrobić wszystko, by obniżać wszelkie możliwe koszty.

Dziś w PKS pracuje 186 osób i jeśli nie zostanie przeprowadzona restrukturyzacja firmy, to za dwa, trzy lata, gdy wartość zobowiązań przekroczy wartość majątku, wszyscy ludzie znajdą się na bruku.

- Pracuję w PKS blisko 15 lat i mam nadzieję, że zarząd porozumie się z miastem i firma zostanie uratowana - mówi jeden z kierowców.
Tymczasem prognozowana strata na koniec tego roku ma wynieść ponad 1,5 miliona złotych. Dług ten będzie można pokryć pozbywając się części majątku, ale i on kiedyś się skończy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na ostrow.naszemiasto.pl Nasze Miasto